Poznajmy się lepiej

Stacks Image 320
Tę stronę dedykuję wszystkim tym, którzy mają ochotę poznać nas lepiej.

Dzięki, że tutaj dotarliście. Przedstawiam tematy, które są dla nas z różnych powodów ważne i warte obejrzenia. Zapraszam także do przeczytania niezwykle interesującego „wywiadu z samym sobą” ;-)

Moje miasto

Stacks Image 324
Zadałem sobie szkolne pytanie: namaluj piękno swojego miasta. Zamknąłem oczy, przeniosłem się do Gdańska na prawie 10 lat przed moim urodzeniem. I zobaczyłem sceny z filmu. To był bardzo romantyczny obraz, ale niezwykle skromny, ubogi, nostalgiczny.
Ale dziś, po wielu, wielu latach miasto wygląda imponująco, naprawdę jest tu co robić. Powstało mnóstwo nowych miejsc związanych z kulturą, z gastronomią. Mamy interesujące obiekty historyczne. Ale też szczególnie polecamy wycieczki rowerowe europejskimi szlakami rowerowymi wybrzeża – R9 i R10.

Ikona tenisowego baletu

Stacks Image 326
W tenisowym światku krąży anegdotka: hiszpański mistrz tenisa, Rafael Nadal powiedział: – BÓG ZESŁAŁ MNIE, ABYM POKAZAŁ LUDZIOM JAK GRAĆ W TENISA. Na co Roger Federer odrzekł zdziwiony: – NIKOGO NIE ZSYŁAŁEM!
Czy sport może być sztuką, mimo zaciętej rywalizacji? Jak w każdej dyscyplinie są mistrzowie, którzy w jakimś przedziale czasu są niemal bezkonkurencyjni. Ale zdarzają się przypadki wyjątkowe, ikony, które wprowadziły swoją osobowością, swoim talentem i swoim niesamowicie wizualnym stylem coś ponadczasowego. Coś, czym można się delektować, oglądać i powtarzać wciąż i wciąż. Taki był tenisowy balet Rogera. Tu nie było ma miejsca jak u innych tenisistów na grę siłową, rąbanie drwa, jak się to określa w tenisowym żargonie. „Roge”, jak wołają na niego niektórzy zawodnicy i przyjaciele, sprawiał wrażenie jakby tylko musnął piłkę rakietą a ona leciała dokładnie w punkt, który przyprawia rywali o uśmiech bezradności. Styl jego poruszania po korcie przypominał balet, facet jakby latał, a płynność jego ruchów i ta łączność z rakietą, jakby przedłużeniem ręki powoduje zachwyt i uczucie podobne jakiego doznajemy przy słuchaniu pięknego utworu, oglądaniu pięknego obrazu czy filmu. Uczta zmysłów, a to niby tylko sport…

Fotografia wyśniona

Stacks Image 328
Portret, zwłaszcza środowiskowy, to chyba najtrudniejsza i zarazem najwspanialsza dziedzina fotografii. Kilka chwil na przedstawienie całego wnętrza portretowanej osoby. Jej zainteresowań, upodobań, przyzwyczajeń i raptem trzy, cztery klatki fotograficzne, jedna setna sekundy wycięta z całego życia tak, by ukazała to wszystko, co kształtowało się w człowieku całymi latami.
Moim ulubionym artystą był zmarły nie tak dawno Peter Lindbergh. Specjalista od subtelnych opowieści. Minimalna, oszczędna stylizacja, skupienie na nagiej, czystej sile wyrazu to znaki rozpoznawcze mistrza. Sam przyznawał, że dla niego kobieta jest zawsze ważniejsza, niż jej strój. Lubił wybierać melancholijne scenografie, zalecał stylistom, by modelki były jak najmniej „zrobione”, a więc by niewidoczny był makijaż, a włosy nie nosiły śladów pracochłonnego układania. Styliści mogli przynosić mu tony wyszukanych ubrań, ale on i tak decydował się na prostą koszulkę i dżinsy. „Peter sprawia, że czujesz się najpiękniejszą kobietą świata” – nie szczędziła artyście komplementów słynna modelka Nadja Auermann.
Jego zdjęcia, moim zdaniem, niejednokrotnie łamały pewne zasady i konwenanse, ale robił to w pełni świadomie, jakby buntowniczo z wyboru.
Mistrza nie ma już z nami…

Wywiad…
z samym sobą

Stacks Image 322
Stacks Image 275
Możesz się przedstawić?
Mam na imię Jacek, mieszkam w Gdańsku, mam żonę, dwie córki. Jestem grafikiem, freelancerem. Moim konikiem jest tenis ziemny oraz wycieczki rowerowe, interesuje mnie także fizjoterapia.

OK, wiek?

Wystarczający, aby być dojrzałym ale pozwalający nosić ulubione blue jeans.

Czy jesteś pracoholikiem?

Bardzo lubię swoją pracę, ale styl japoński zdecydowanie mi nie odpowiada. Ludzie za często zapominają, że praca jest dla życia, a nie życie dla pracy.

Z kim najbardziej lubisz pracować?

Lubię osoby, które potrafią konkretnie sprecyzować swoje oczekiwania, jasno określają, kiedy są na tak, a kiedy na nie. Lubię osoby, które są słowne, szanują zarówno swój, jak i mój czas.

A w samej pracy,
co lubisz najbardziej, a co mniej?

Lubię kiedy zapala się żaróweczka w głowie i strzela genialny pomysł. Nie lubię, kiedy klient wprowadza wiele zmian tak długo, aż projekt traci swoją formę i przekaz.

A po pracy?

Bardzo lubię czytać książki. Mam to od dzieciństwa, choć dziś częściej czytam literaturę fachową. Dużo się rozwijam, dotyczy to zarówno pracy (poznaję nowe technologie) jak i moich zainteresowań czy pasji (np. metody treningowe, regeneracja organizmu, zdrowe nawyki, żywienie czy fizjoterapia).

To twoje pasje?

Do niedawna było to głównie fotografowanie. Robiłem wszystko aby dojść do jak najwyższego poziomu, zarówno tego opierającego się na wrażliwości postrzegania, jak i jakości końcowego wykonania i obróbki.

A teraz?

Mądre i świadome uprawianie aktywności sportowej. Za młodu przez 12 lat trenowałem piłkę ręczną. Zacząłem już w 4. klasie a w 8. zostałem powołany na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Polski. Podczas wojska grałem w trzecioligowym Orle Elbląg, by zakończyć w akademickiej drużynie Uniwersytetu Gdańskiego z brązowym medalem mistrzostw Polski. Miałem zaszczyt trenować pod okiem najlepszych trenerów w Polsce: Prześlakiewicza, Walleranda, MajorkaZawadzkiego. A moimi idolami z tego okresu byli Daniel WaszkiewiczIvano Balic. Czarodzieje parkietów.
Aktualnie, już 11 lat trenuję tenis. Nie jest to łatwe, ale daje ogromną satysfakcję i  rozszerza wiedzę na temat funkcjonowania własnego organizmu. Oczywiście idolem absolutnym zawsze będzie dla mnie Roger Federer, wirtuoz i baletmistrz tenisa.
Ale wkręciliśmy się z żoną także w wycieczki rowerowe. Zaczęliśmy od składaczka, którego można zawsze mieć w bagażniku samochodu, a teraz już na normalnej wielkości kółkach.
Muzyka? Czego słuchasz najchętniej?
Od współczesnej alternatywy, choćby Twenty One Pilots czy Imagine Dragons po oczywiście klasykę typu Pink Floyd, Eva Cassidy, Diana Krall, Roy Buchanan, The Doors, Dire Straits, Led Zeppelin, Massive Attack. Lubię też reggae, blues, wszystkiego nie da się wymienić... A! Zakochałem się też w trąbce Chrisa Botti.

A jacyś artyści z Polski?

Pewnie! Smolik, Podsiadło.

Ulubiony film?

Najlepszy film jaki obejrzałem w moim życiu to The Passion, ale lubię także odrobinę lżejsze produkcje, jak Sleepers, Chocolat, The Shawshank Redeption i... oczywiście ukochaną Le Fabuleux Destin d'Amélie Poulain!

Czyli Amelia.
Nie jesteś oryginalny.
Serio? Zauważyłem że ciągnie mnie bardziej do kina francuskiego.

A polskie kino?

Polecam Pociąg, Do widzenia, do jutra!, Baza ludzi umarłych, Rękopis znaleziony w Saragossie, Jasminum.

Może seriale?
Bardzo mi się podobał Gambit królowej, ale równie dobrze się ubawiłem przy lajtowym serialu Lucyfer. Przy okazji – uwielbiam ścieżkę dźwiękową z tego serialu!!!

Idol ze świata realnego?

Najważniejszym filarem jest dla mnie ks. Krzysztof Niedałtowski, duszpasterz artystów z kościoła św. Jana w Gdańsku.

Ulubiona potrawa?

Tatar z łososia, bez cebuli, z kaparami. Przepadam też za pierogami. Mam podwójne kucharskie geny, miałem obu dziadków kucharzy. Stanisław Kocikowski znany był nie tylko na Pomorzu, starsi gdynianie pamiętają restaurację George czy Róża Wiatrów, gdzie szefował przez wiele lat.

Wymień jedno miejsce, gdzie mógłbyś zamieszkać poza Polską.
Chyba najbardziej Italia. Ciepło, smacznie i z temperamentem. Ostatnio najmilej wypoczywamy na Mazurach.

Jakieś poważniejsze przesłanie?

Uśmiechajmy się do siebie jak najbardziej zaraźliwie! Ale też nauczmy się rozmawiać o tym, co nas różni.