ROLOWANIE boli tylko na początku


Rolowanie mięśniowo-powięziowe może wywołać wiele pozytywnych efektów w naszym ciele, niezależnie czy jesteśmy bardzo aktywni czy osobami wiecznie siedzącymi.


Powięź, czyli tkanka otaczająca nasze mięśnie, ścięgna, narządy i kości, w dużym skrócie jest elementem łączącym wszystkie te części naszego ciała, spinającym oraz zapewniającym naszym mięśniom odpowiednie napięcie.
Za duże napięcie powięzi, wynikające z bardzo wielu nawyków naszego dnia codziennego lub przeforsowania treningowego, prowadzi często do bólu w różnych częściach ciała, może prowadzić do ograniczenia naszej sprawności, mobilności czy kontuzji. Zdrowo utrzymywania powięź powinna być odpowiednio elastyczna i nawodniona.




Ogromnie pomocna jest tu rola dobrego fizjoterapeuty, ale można sobie pomóc właśnie za pomocą rolowania wałkiem czy innymi przyrządami o kształtach kulistych. Mnie do rolowania skłoniły namowy właśnie fizjoterapeuty, a także wypowiedzi znanych tenisistów, którzy nie mając pod ręką masażysty regularnie pomagają sobie w regeneracji lub poprawieniu sprawności właśnie przy użyciu tych urządzeń.

Poprawiając napięcie mięśni zapobiegamy i leczymy przykurcze, których mieć nie powinniśmy, a które doprowadzają do wcześniej wspomnianych bolesności. Rolowanie zajmuje najczęściej kilka minut i podczas pierwszych zabiegów może być niekiedy bolesne. Oczywiście trzeba zdobyć pewną wiedzę, ponieważ rolowanie nieodpowiednich miejsc może nam zaszkodzić (np. stanów zapalnych, urazów, miejsc delikatnych gdzie przebiegają tuż pod skórą nerwy lub naczynia krwionośne).
Warto zaopatrzyć się w wałki dość szerokie, z których nie będziemy się zsuwać, np. masując całe plecy. Warto kupić wałki dwóch twardości, miękki, dla początkujących oraz relaksacyjno-rozluźniający oraz twardy, leczniczy i mobilizacyjny (np. z wypustkami). To samo dotyczy kulek masujących.
Tego miękkiego także możemy używać po treningu, w celu rozluźnienia napiętych mięśni i przyspieszeniu ich regeneracji. Dość trudne na początku może być (zwłaszcza dla osób cięższych) utrzymywanie równowagi, przykładowo rolując łydki trzeba wesprzeć się z drugiej strony na rękach, co stanowi dodatkowe ćwiczenie dla mięśni brzucha czy obręczy barkowej.
Jeśli trafimy na obolałe miejsca nie należy ich omijać, tylko powoli i dokładnie zrolować. Kiedy będziemy powtarzać tę czynność następnego dnia ból powinien powoli ustępować. Ja staram się rolować codziennie, na ogół już nie odczuwam bólu, ale czasem organizm mnie potrafi zadziwić i zaskoczy bólem w jakimś miejscu ciała, nad którym się trochę wtedy popastwię.

Najczęściej pomagam sobie rolowaniem następujących miejsc:

- roluję bardzo delikatnie i powoli szyję - zapobiegając napięciom mięśni, które wynikają z długotrwałego siedzenia w stresie w pracy oraz przeciw bólom głowy
- roluję plecy, pomagając obolałym mięśniom powstałym na skutek skrętów tułowia przy uderzeniach tenisowych
- roluję przywodziciele ud, zapobiegając i lecząc bóle podkolanowe (tzw. gęsia stopka)
- roluję łydki (tu bóle są najsilniejsze, a rolowanie trwa najdłużej) łagodząc tenisowe zmęczenie przeciążeniowe
- roluję ręce - od nadgarstków po łokieć, specjalnym masażerem, (który można zastąpić skarpetą, w którą wkładamy dwie piłki tenisowe obok siebie i ciasno związujemy)
- nie należy pomijać rolowania śródstopia (choćby piłką tenisową)

Należy pamiętać o jednej ważnej rzeczy, nasze mięśnie i punkty nie są wyizolowane, to nie jest dawny model, opisywany jako połączone kości do których ścięgnami przyczepione są mięśnie. Aktualnie przyjmuje się, że nasze ciało składa się z luźnych, nie połączonych ze sobą na sztywno kości, ścięgien oraz mięśni, które napina powięź, niczym rozciągliwe gumki, jeśli wyobrazimy sobie taki model, i wtedy moment że te gumki nagle wszystkie pękają, wszystkie nasze kości i mięśnie nagle opadają w dół. Dlatego tak ważne jest masowanie całego układu a nie izolowanie konkretnego miejsca.
To model tensegracyjny a najlepiej opisuje go zdjęcie poniżej:




Powrót